Jak to chciałam kiedyś zrobić DIY z kulkami jak cotton balls i co z tego wynikło.
Oczywiście z mojego projektu nic nie wyszło bo w połowie zmieniłam koncepcje, ale wiedza i frajda z robienia kulek pozostała. Na samym początku rozmawiałam z kuzynką, która już od dłuższego czasu robiła cotton balls. Nie dość, że jej wyliczenia kosztów materiałów wynikało, że prawdopodobnie przy wykonaniu moich kulek zbankrutuję, to jeszcze uświadomiła mnie jak czasochłonne jest to zajęcie ( stwierdziła, że gdy jej córeczka śpi, ok.2 h jest w stanie zrobić jedną kulkę). W tym momencie prawie zrezygnowałam. Jedna mała kulka zajmuje wprawionej osobie 2 godziny to mi 15 wielkich zajmie pewnie z 3 miesiące. Jednak musicie coś o mnie wiedzieć, zapytana o swoje wady zawsze odpowiadam, że jestem niecierpliwa i uparta. Ciekawa kombinacja, prawda? Jednak to dzięki niej szukam alternatywnych szybszych i prostszych rozwiązań, które umożliwiają mi osiągnięcie zamierzonego efektu. Tak było i tym razem. Przed Wami pomysł na cotton balls, które wyglądają równie efektownie jak tradycyjne, a wykonanie 10 odrobinę większych niż standardowe, zajmuje 45 minut, przyjmując, że w międzyczasie oglądacie serial i popijacie kawę.Materiały na prawie "cotton balls":
- balony, które po 1, 2 "dmuchnięciach" są okrągłe, 2-3 sztuki więcej niż chcecie kulek, tak na wszelki wypadek
- klej biurowy, który wysycha na przeźroczysto np. popularny Magik, ale też Galaxy Astra Uniwersalny z czerwoną końcówką
- zwykły bandaż ( fachowo chyba opaska dziana), szeroki na 5 cm
- farby plakatowe lub barwniki do żywności.
- *Przy kulkach o średnicy 5 cm: 1 klej wystarczył mi na 6 kulek, a jeden bandaż na 3 kulki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz